Parę wpisów temu zachwalałam życie na wsi. Aby nie być tak subiektywną, postanowiłam poświęcić osobny post na pozytywy mieszkania w mieście. Mam kilkuletnie doświadczenie w tym temacie, dlatego postaram się wyłonić wszystkie plusy, jakie zauważyłam.
Tryb incognito
Nie ma co ukrywać, jestem introwertyczką. Jednak duża ilość ludzi wcale mi aż tak nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie. Przebywając w tłumie ludzi, czuje się dobrze, ponieważ nie zwracam na siebie uwagi. Zwiększa to też moje poczucie bezpieczeństwa, ponieważ nie ważne gdzie i o jakiej porze się znajdę, rzadko jestem sama. Lubię też sugerować się ilością osób w danym miejscu, czy to jest ono godne odwiedzenia. Przykładowo, rzadko chodzę do kawiarni, gdzie nikogo nie ma, bo nie dość, że czułabym się niekomfortowo sam na sam z obsługą, to jeszcze musi być jakiś powód, dla którego lokal jest pusty. Podsumowując, duże tłumy, to możliwość włączenia trybu incognito, co mi akurat bardzo odpowiada.

Komunikacja
Może nie zawsze wszystko jeździ zgodnie z rozkładem jazdy, zwłaszcza jeśli jest dużo remontów, ale JEŹDZI! Mając doświadczenie w tym, że na wsi często autobusy nie przyjeżdżają, to tutaj mam poczucie, że w końcu ten MKS lub tramwaj nadjedzie, a nawet jeśli nie, to będzie inny i jakoś dotrę na miejsce. Muszę tutaj wspomnieć także o rowerach miejskich, które nie raz pozwoliły mi dojechać do celu (z hulajnóg elektrycznych nie korzystałam). W ostateczności można też skorzystać z taxówki, które ku mojemu zdziwieniu nie są aż tak drogie.
Gastronomia
Jest tyle możliwości, że nigdy nie będę w stanie odwiedzić wszystkich lokali. Ta różnorodność daje mi jednak możliwość zaspokojenia głodu na każdą kuchnię, jaką sobie wymyślę. Dodatkowo jeszcze dowiozą mi jedzenie do mieszkania, jeśli będę chciała. Niby nic wielkiego, dla kogoś, kto od zawsze mieszka w mieście, jednak dla mnie jest to miła alternatywa.
Zwierzęta
Jestem tą osobą, która mimo iż nie posiada w mieszkaniu zwierzaka, to chodzi pod wybiegi dla psów, aby popatrzeć sobie na te szczęśliwe mordki. Cieszą mnie takie miejsca, ponieważ mogę chłonąć pozytywną energię od tych radosnych piesków. Lubię też odwiedzać kawiarnie z kotkami, które są na tyle uprzejmie, aby dać się pogłaskać.

Wydarzenia
Nie jestem częstą uczestniczką organizowanych wydarzeń, ale nawet taka domatorka jak ja, potrafi raz na jakiś czas, znaleźć coś, co ją zainteresuje. Fajna jest ta różnorodność. Przemawiają do mnie zwłaszcza festiwale związane z jedzeniem, rękodziełem, zwierzętami. Zawsze gdy nie mam pomysłu na spędzenie weekendu, to w pierwszej kolejności sprawdzam na Facebooku nadchodzące wydarzenia.
Kultura
W ostatnim czasie jestem bardzo często w kinie. Jak na mnie to mam wrażenie, że aż za często. Ale skoro mam taką możliwość, to czemu nie. Oglądanie filmu w kinie to zupełnie inne doznania niż oglądanie tego samego filmu w domu. Chciałabym również lepiej wykorzystać ten dostęp do kultury i wybrać się w końcu do teatru i opery (może zrobię z tego postanowienie na Nowy Rok?). Jestem też wdzięczna za biblioteki i ich uaktualniane zbiory, dzięki czemu nie muszę kupować książek, które zostały niedawno wydane, ani czekać na nie latami, by je wypożyczyć. Biblioteki mają jeszcze jeden duży plus – możliwość wypożyczenia gier planszowych. Dzięki tej opcji, mogę przyjemnie spędzić wieczór, bez konieczności wydawania sporej gotówki na gry.
Sport
Kolejna różnorodność, która może przytłoczyć. I znów znalazłam kolejne postanowienie noworoczne – próbować więcej aktywności fizycznej, której wcześniej nie próbowałam. Tak na prawdę, w mieście każdy może znaleźć coś dla siebie. Jeśli motywują Cię ludzie, to idź na zorganizowane zajęcia, jeśli wolisz ćwiczyć indywidualnie, to też jest taka opcja, a jeśli nie chcesz wydawać pieniędzy, to spokojnie możesz pobiegać po okolicy.

Inne aktywności
Strzelnica, gokarty, warsztaty ceramiczne, spa, escape roomy i wiele wiele więcej. Mając odpowiedni budżet, można spędzić swój wolny czas na wiele sposobów. Może takie aktywności nie sprawią, że zaoszczędzimy pieniądze, jednak wspomnienia i umiejętności, na pewno pozostaną z nami na długo.
Praca
Chyba jestem ostatnią osobą, która powinna pisać, że w mieście łatwiej jest znaleźć pracę (ostatnio sama nie mogłam żadnej znaleźć przez 3 miesiące). Jednak muszę być obiektywna – rynek pracy jest o wiele większy niż na wsi. Nie dość, że jest więcej ofert, to jest też większa różnorodność. Nic dziwnego, że młodzi ludzie wyjeżdżają, ponieważ możliwość rozwoju bardzo zachęca.
Nauka
Skoro była mowa o pracy, to też muszę wspomnieć o dostępie do edukacji. Próżno szukać uczelni wyższych na wsi, często nie ma tam nawet szkoły średniej. W mieście jest też dużo alternatyw, dla tych, którzy nie chcą studiować. Można wybrać się na kurs, na szkołę policealną, na warsztaty, na konferencję, itp. Sama już planuję, z jakich możliwości skorzystam po skończeniu magisterki.

Ludzie
Pisałam już o tłumach, ale w tłumach wszyscy są incognito. W tym punkcie mam na myśli ludzi, których spotykamy w pracy, w szkole, na uczelni, na pilatesie, itp. Są to osoby, które w pewnym momencie, w jakimś stopniu wpuszczamy do swojego życia, dzielimy się historiami i doświadczeniem. I to właśnie tacy ludzie kształtują, pokazują inną perspektywę, są z innych stron kraju (świata) i udowodniają, że fajnie jest się różnić. Ludzie tworzą atmosferę, która sprawia, że chce nam się wstawać i coś robić. Dobrze jest wyjść ze swojej bańki, poznać kogoś nowego i spróbować zrozumieć jego perspektywę. W miastach jest na to dużo sposobności.
Podsumowanie
To już wszystkie zalety mieszkania w mieście, które udało mi się dostrzec. Pewnie są jeszcze inne, mniejsze plusy, o których nie wspomniałam, jednak chciałam przyjrzeć się tym najważniejszym. Tak jak wspominałam na początku, na moim blogu dostępny jest już artykuł o zaletach mieszkania na wsi, do którego serdecznie Was zapraszam.
~I.